Lecimy dalej:)
Akcja miedź nie do końca zakończona sukcesem, po próbie powietrza pod ciśnieniem okazało się, że gdzieś jest nieszczelność.Jedna znaleziona i poprawiona ( kolanko nie było zlutowane), a drugiej nie mogliśmy znależć, więc instalacja została napełniona wodą i czekamy na przecieki.
Ostatnio mąż miał owocne spotkanie z panem posadzkarzem, więc już niedługo dobrniemy do tego upragnionego etapu budowy:), będzie czyściej, znikną rury, rurki i no co tam duzo mówić-będzie super) Cena to 10 złociszy za metr robocizna- chyba to dobra cena? Pan robil w okolicy posadzki w paru domach i ich mieszkańcy są zadowoleni z jego pracy.Przy okazji może załatwić w dobrej cenie styropian podłogowy, więc chyba skorzystamy.
Potwierdziły się złe wieści odnośnie naszego tarasu ( w sumie to żadna nowość, bo wiemy, że jest spie*****), a także okazało się, że jedno okno- w lukarnie mogłoby być trochę wyżej, bo minimalnie zmieści się w tym miejscy posadzka z podłogą.Tu nie popisali się zarówno nasi kochani budowlańcy, którzy w tym miejscu w wyniku ich radosnej inwencjii twórczej zrobili nam spadek jak na do balkonu; panowie z Vetrexa również nawalili-robiąc pomiary i określając poziom zero na poddaszu zapewne zauważyli, że jest tam niżej i okno powinno być krótsze i wyżej obsadzone,ech...
Na szczęście da się tak wylać posadzkę, żeby wszystko było ok.
Nasze ptasiorki już opuściły gniazdo.
Na horyzoncie pojawiła się także perspektywa wykonania elewacjii zewnętrzej.Ma nam tu pomagać wujek (tak kolejny wujek:)) No i mamy naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, gdzie tynk, a gdzie drewno...Od razu mówię,że na thermo drewno, ani też modrzew syberyjski nas niestety nie stać.Jak już to położymy, hmm poczciwa sosnę.